
Pod koniec listopada zadzwoniła na numer alarmowy 112 spanikowana mama półrocznego niemowlaka. Poinformowała, że jej dziecko nie oddycha, bo przypuszczalnie zadławiło się podczas karmienia.
Operator w pierwszych słowach uspokoił matkę. Wydając krótkie polecenia, nakazał matce wyjecie dziecka z łóżeczka, położenie na przedramieniu twarzą do dołu i pochylenie dziecka tak, żeby głowa była niżej niż reszta ciała. Następnie matka miała kilkukrotne uderzenie dziecka otwartą dłonią w plecy.
Jeszcze w trakcie rozmowy dziecko zaczęło płakać. Operator ponownie uspokoił matkę, że jest to prawidłowa reakcja dziecka, świadcząca że oddycha prawidłowo. Następnie połączeniowe zostało przełączone do Państwowego Ratownictwa Medycznego, jednak dyspozytor, w związku z unormowaniem sytuacji dziecka - przywróceniem oddychania - nie skierował karetki do dziecka.
Była to kolejna profesjonalnie udzielona pomoc przez operatora numeru alarmowego 112 w sytuacji zagrożenia życia małego dziecka. Całe zgłoszenie trwało 1 minutę i 13 sekund i można spokojnie powiedzieć, że wystarczyła 1 minuta, aby uratować życie ludzkie.
Blisko miesiąc wcześniej ten sam operator przeprowadził równie profesjonalna akcje resuscytacyjną przy zatrzymaniu krążenia u sześćdziesięciokilkuletniego mężczyzny. Operator po otrzymaniu informacji o tym, że mężczyzna leży na łóżku, jest siny i nie oddycha, kazał żonie ściągnięcie męża z łóżka na podłogę i instruując ją przez telefon prowadził akcję resuscytacji krążeniowo oddechowej, aż do przyjazdu karateki Pogotowia.